Cześć:)
Dziś mamy przyjemność w cyklu Bez spiny u Karoliny przeczytać wywiad z Elą, którą znajdziemy na fb na stronie E-LOVY ŚWIAT. Ela to kobieta chyba z milionem rąk, bo jej dzieła mnożą się z prędkością światła. Sami z resztą się przekonacie jak odwiedzicie jej stronę na fb. Co rusz wyskakuje nowa rzecz. Ja nie wiem czy ona śpi, czy ma pomocników, ale tworzy cuda nie tylko na szydełku. Jest mega pozytywnie zakręconą osobą i ostrzegam, że przy tym wywiadzie to dwie kawki to takie minimum, chyba, że macie pół litra przy sobie...oczywiście kawy:)
Zapraszam Was do E-LOVEGO ŚWIATA :)
Zapraszam Was do E-LOVEGO ŚWIATA :)
1. Opowiedz nam krótko o sobie, tzn. od kiedy szydełkujesz, jak wyglądały Twoje początki i skąd pomysł na nazwę?
Dzień dobry :)
Cześć, jestem Ela, szydełka nie trzymałam już 5 minut.............................................., bo czytam pytania .......... (śmiech)
A tak na poważnie: żona od 36 lat lat, matka od 35 i babcia cudownych bliźniaczek od ponad 9 lat. Mam psa Bruna i dwa koty: Franka i Lucka.
Od kiedy szydełkuję? Od podstawówki, ale to były takie czasy, że w szkole podstawowej, pani od zajęć praktyczno-technicznych uczyła szydełkować, robić na drutach, szyć ręcznie, gotować, a nawet naprawiać wtyczki! :)
Wiesz jak wyglądały wakacyjne zabawy koleżanek na podwórku??? Przynosiłyśmy koce na których rozkładałyśmy lalki, szmatki, włóczki i każda robiła coś dla swojej lalki. Może nie wszystkie umiałyśmy, ale miałyśmy o tym pojęcie i zawsze coś nam wyszło. To było takie normalne, do tego jeszcze plecenie wianuszków z kwiatków i nie było lepszej zabawy:)
A E-lovy Świat - no cóż, nad nazwą pracował sztab ludzi (ha ha ha). To nie mogło być po prostu handemade by Ela lub coś w tym rodzaju (zresztą wszystkie tego typu nazwy były już zajęte ha), a że to mój świat, świat w którym realizuję marzenia - nie tylko swoje) musiało być czymś wyjątkowym i nie tylko. Moje fantastyczne koleżanki z zajęć jogi wskazały mi liczby, które muszą wynikać z nazwy, aby przyniosła mi szczęście i radość, i tak też jest:) E - od imienia, Lovy - od miłości Świat - mój świat :)
2. Przeglądając Twoja stronę na fb widzę, że nie tylko szydełkujesz maskotki.
Pochwal się co jeszcze czarują Twoje ręce:)
„Zakładając” E-lovy Świat myślałam o szyciu lalek, miśków, piesków, i różnych rzeczy dla dzieciaczków. Byłam (i jestem) zakochana w lalkach waldorfskich, ale kocham też szyć i inne rzeczy. Śmieję się, że mam zespół niespokojnych nóg i zespół niespokojnych rąk :) Chciałabym robić wszystko co tylko wpadnie mi w oko.
Zawsze podobały mi się rzeczy robione ręcznie. Pamiętam, jak pod koniec lat 90-tych odkryłam decoupage i musiałam spróbować. Nie było jeszcze szkoleń, podręczników, ale był Internet - wybawca. I uczyłam się z internetu, i do tego, wciągnęłam swoją przyjaciółkę Jolę, która poszła dużo dalej i jest w tym fantastyczna! W międzyczasie zakochałam się w frywolitce - i znów Internet mnie uczył :) Potem był haft krzyżykowy, któremu do dnia dzisiejszego oddaję się co jakiś czas. A, i filcowałam na mokro!!!! (śmiech)
3. Zastanawiam się czy jednak wolisz szyć czy szydełkować?
Mam fazy:) Nigdy nie zrobiłam żadnego kursu szycia, ale z maszyną zawsze było mi gdzieś po drodze. Zaczęłam szyć zabawki ze wzorów jakie znalazłam w Internecie, potem była szał Tild i pojawiły się lalki. Różne lalki, od najprostszych po wspomniane lalki waldorfskie. Doszły miśki, króliki i bohaterowie bajek jak smok Edzio czy Bing.
Koleżanki zostawały babciami i zamawiały wyprawki dla maluszków, kokony, przytulanki :) Do południa pracowałam zawodowo, a po południu spełniałam marzenia :) Ale zdarzały się dni, kiedy miałam lenia na szycie i wtedy do ręki brałam szydełko.
Tak, nie potrafiłam usiąść nie mając jakiejś robótki w ręku. Chyba w 2017 roku zaczęłam robić ośmiorniczki na akcję dla wcześniaków i wtedy po raz pierwszy usłyszałam o amigurumi. Co to jest? Spytałam - no wiesz, zabawki robione na szydełku. Aha, ale nazwa, ja przecież robiłam już lalki, misie, zajączki, ale mimo wszystko znów zajrzałam do Internetu i się zdziwiłam :) Łał! To było coś! Mniej więcej w tym samym czasie odkryłam włóczkę Himalaya Dolphin Baby i już nie było powrotu ha ha ha. Coraz częściej maszynę przykrywałam, żeby się nie zakurzyła :) Zaczęłam szukać schematów, potem kupować, zgłosiłam się na testowanie wzoru (to był chyba jednorożec Dominiki OrlicaCraft) i jakże byłam szczęśliwa, że mnie wybrała!!! W zeszłym roku zrobiłam pierwszy projekt Master Class u Eweliny Cherry Tree Workshop i szydełko znów mnie wessało.... :) Choć się przekonałam, że tak naprawdę to ja umiałam trzymać i władać szydełkiem, ale o prawdziwym szydełkowaniu to nie miałam zielonego pojęcia!!! półsłupki x? półsłupki v? To się dopiero zaczęło!!! :)
4. Pokażesz nam swoją pierwszą pracę szydełkową z której jesteś dumna. To taką naj naj?
Ja z każdej jestem dumna:), bo każda uczy mnie czegoś nowego!!! Byłam dumna jak zrobiłam swoim wnuczkom lalki szydełkowe, a robiłam je 9 lat temu ze zdjęcia, nie mając pojęcia, że istnieje amigurumi. Byłam dumna z lalek zrobionych na drutach i też ze zdjęcia. Byłam bardzo dumna z pierwszej robótki zrobionej ze schematu napisanego po rosyjsku, potem, jak zrobiłam coś ze schematu napisanego po angielsku:) z mojego pierwszego Master Classa i tak cały czas..... i chcę więcej, więcej i więcej :)
5. Przeglądając Twoja stronę, widzę te słynne kapciochy zrobione z Dolphina. Pochwal się skąd pomysł i czy jeszcze zobaczymy jakieś odjechane wersje?
Rok wcześniej, na jednej z grup amigurumi brałam udział w Wyzwaniu: robótka w 72 godziny :) wylosowałam wtedy skarpetki reniferki. Dostałam schemat, zrobiłam 2 pary dla wnuczek (początek grudnia miały być jak znalazł na 6! ) i klapa - skarpetki były za ciasne - nawet ich nie wsunęły. Do babci nie jeździ się z kapciami, babcia powinna je mieć dla wnuczek i wtedy zrodził mi się pomysł kapci z włóczki, to na dłużej starczą, z dolphina bo będą ciepłe, tylko jakie? Pomysłami zasypały mnie wnuczki :) Pierwszy na tapetę poszedł szczurek, potem była Neo, a gdy kapciochy pojawiły się na moim fanpage pewna mama zapytała, czy zrobię dla jej córki i dla niej owieczki. I poszły kapcie w świat, bo nawet pojechały do Belgii :):):)
6. Jeśli nie szydełkujesz i nie szyjesz to dbasz o swój ogród? Widziałam zdjęcia i jestem pod wrażeniem jego ogromu i zadbania. Myślę sobie ta kobieta ma w ogrodzie krasnale, bo jak to wszystko pogodzić?
Tylko nie krasnale!!!! (śmiech)
Nie ma takiej chwili kiedy nie szydełkuje lub nie szyję! (śmiech)
Ogród? Nigdy nie lubiłam dziabać w ziemi, podziwiałam swoją mamusię, która w „przyblokowym” ogródeczku siała, sadziła, podlewała i plewiła. Nie, to nie dla mnie :)
Gdy wyprowadziliśmy się z bloku i zamieszkaliśmy w domu na wsi, coś trzeba było zrobić z tą ziemią dookoła . Mąż miał swoją wizję ogrodu a'la Chorwacja z murkami, a ja widziałam w nim tylko kwiaty: żółte, pomarańczowe, czerwone i niebieskie. A co?:) Nasze wizje pomogli nam zrealizować ludzie, którzy się na tym znali. Zrobili murki, posadzili roślinki, które miały kwitnąć w moich kolorach i pojechali.
Pamiętam, że chciałam wtedy usnąć na 5 lat, żeby po obudzeniu się ten ogród wyglądał jak ogród, a nie jak szkółka roślinek, które miały wtedy max 30 cm wysokości i rosły co pół metra od siebie :) Przychodziły kolejne wiosny i się zaczynało: podlewanie, plewienie, nawożenie, nawet nie zauważyłam, że znam nazwy roślinek, które zaczęły być widoczne ponad ziemią, a nawet wiedziałam co chcę dokupić i gdzie posadzić. I tak przybywało krzaczków, bylinek, a nawet drzew.
Córka się śmiała, że pozostało nam tylko wyznaczyć ścieżki, wstawić tabliczki z informacją o danym gatunku i otworzyć ogród dendrologiczny :) :)
A ja? Ja znalazłam jeszcze miejsce na moją kochaną lawendę: kupiłam 100 krzaczków, potem 200, a potem 500 - jak szaleć to na całego!!! ha ha ha. W lipcu, w czasie lawendowych żniw pomaga mi przyjaciółka i razem tniemy lawendę, suszymy, robimy z niej fusetki, ja szyję woreczki zapachowe i robiłam nawet olej lawendowy :) Lawenda dzisiaj, to już niestety jedyna rzecz , którą się zajmuję w ogrodzie.
7. Jak Twoja rodzina i bliscy znajomi reagują na Twoje zainteresowania?
No cóż:) Mąż jest bardzo za....bo nie marudzę i nie zawracam gitary (liczę oczka to nie mam czasu ) i udaje, że nie widzi kolejnych włóczek na półce (śmiech).
Córka podsyła mi co rusz inspirujące fotki, wnuczki - pomagają w wyborze schematów, kolorów włóczek i uwielbiają przebywać w mojej pracowni, gdzie jest tyle „skarbów”. Już jako małe dziewczynki biegły do mojego pokoju, wysypywały na podłogę kolorowe guziczki i układały je w najróżniejsze figury.
Syn zawsze się śmieje pytając: i co dziś frywolitkujesz?
No i moja mamusia, która jakby mogła, to zrobiłaby wszystko, żebym tylko nie odrywała się od roboty :)
Jednym słowem szczęściara ze mnie :)
8. Czy to prawda, że zrezygnowałaś ze snu na rzecz wszystkich tych rzeczy, bo jak to pogodzić? A może w szafie trzymasz małe chińskie rączki?
Zawsze twierdziłam, że jestem śpiochem. Jestem typem nocnego Marka :) Jak dzieci były małe, to właśnie wieczorem, gdy poszły spać, mnie ogarniał szał pracy: czy to sprzątania czy też tworzenia. Dzieciom szyłam dresiki, dziergałam sweterki no i dla siebie też robiłam. To był mój czas. Ale rano to by się chciało pospać, a tu do pracy trzeba iść. Dzieci wyprowadziły się z domu, zrobiło się cicho, mniej obowiązków - czas leczenia syndromu opuszczonego gniazda, to co? Robótki, a że byłam mniej zmęczona to miałam więcej siły i mogłam dłużej posiedzieć. Niestety zaszwankowało zdrówko i zaczęły się problemy ze spaniem. Ja ze snu nie zrezygnowałam, to sen zrezygnował ze mnie :) wtedy nauczyłam się szybko spać:) (śmiech).
9. Czy masz jakieś swoje ulubione projektantki wzorów, czy po prostu robisz to co Ci się podoba?
Przede wszystkim robię to co mi się podoba!
Ale faktycznie ostatnio „oddałam się” Ewelinie z Cherry Tree Workshop. Praktycznie to Ona pokazała mi (i nie tylko mi:) ten świat szydełka. Nazwała rzeczy po imieniu i robi fantastyczne projekty dla wszystkich: i dla tych początkujących i dla tych zaawansowanych.
10. A na sam koniec opowiedz wszystkim ile zapłaciłaś za ten wywiad, a na poważnie zdradź nam czy masz swoje ulubione przyzwyczajenia kiedy oddajesz się swoim hobby :)
A RODO nas nie obowiązuje ????? (śmiech)
Przyzwyczajenia mówisz????
Muszę mieć wszystko pod ręką, nie ważne, że dzisiaj tego jeszcze nie potrzebuję, jest w projekcie to musi być. Jako, że nie robię jednej rzeczy na raz, a kilka, mam przygotowane koszyczki na dany projekt, a w nich wszystko co potrzebne. Najczęściej są to dwa koszyczki, ale zdarzały się też i cztery! :)
Muszę mieć też butelkę z wodą, bo szkoda czasu na chodzenie po wodę w szklankach, no i zegarek na ręku, który przypomni mi co jakiś czas, żebym się mimo wszystko poruszyła, bo szydełkując zapominam o Bożym świecie :) :) :)
Jak widzicie Ela to kobieta o kilku talentach, a rzeczy mnożą się jej w rękach strasznie. Mam nadzieję, że oczarowały Was jej prace i optymistyczne podejście do życia. Nie czuć, że to taka babcia co marudzi, bo ją tam strzyka tam łupie. To kobieta w sile wieku korzystająca z życia ile się da:) A jej prace to czysta poezja dla oka. Mnie urzekła seria kapci:) A Was? Pacnijcie lajka, zostawcie komentarz jeśli Ela Was oczarowała jak mnie:) Ela na pewno się ucieszy, a ja dziękuję, że zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań:)
Albo szybko czytam, albo powoli piję kawę...
OdpowiedzUsuńZgadzam się - Ela, to kobieta wielu talentów, do tego bardzo otwarta i uśmiechnięta! A jej prace to źródło niewyczerpanej inspiracji ❤️
Pozdrawiam serdecznie Was obie 😘
Aniu, dziękuję za ciepłe słowa :) pozdrawiam
UsuńA ja popieram w całej rozciągłości tę wypowiedż 😉
UsuńPani Ela jest cudowną, bardzo pozytywną osobą.Bardzo się cieszę, że znamy się osobiście. Robi piękne cudeńka,sama zamawiałam przytulankę imienną dla córki chrześnicy. Bardzo fajny i ciekawy wywiad. Energia i pozytywne nastawienie do świata, jeżeli robimy to co kochamy, to to daje szczęście w życiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Pani Elu 😘❤️
Dziękuję ślicznie :) robię to co kocham i kocham to co robię i tak....jestem szczęśliwa :) :) :) pozdrawiam
UsuńJaka cudowna kobieta <3 Już z fotki bije od niej ciepłem i dobrem. Jej zaangażowanie i uczucia widać w pracach jakie tworzy :)
OdpowiedzUsuń:) bardzo dziękuję :) :) :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam podobne hobby, z tym że od podstawówki dziergałam na drutach, głównie swetry, czapki, szaliki. W międzyczasie torby makramowe, jakiś haft na firance i trochę szydełko. Od 3 lat wpadłam w amigurumi, zupełnie przypadkowo chcąc wykorzystać włóczki zalegające wszędzie. Zaczęłam po swojemu, internet mnie rozwinął a włóczki? Przybyło 3 razy tyle. Doszły sznurki i mnóstwo inspiracji. Ostatnio odziedziczyłam maszynę do szycia i się zapoznajemy. I też jestem nocnym markiem ale poranki są bolesne 😀. Pozdrawiam i podziwiam ogrom, piękno i różnorodność prac.
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie, o ile jesteśmy bogatsze mając "swój świat" prawda? Powodzenia życzę i pozdrawiam :)
UsuńW świecie powtarzalności i seryjnej produkcji twoje prace to rzadkość. Pasja i umiejętności godne podziwu.
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe jak ktoś docenia twój warsztat😊 dodaje mi to skrzydeł i upewnia mnie w słuszności tego co robię, dziękuję 😍
UsuńNie znamy się osobiście, ale od pierwszego kliknięcia "zaiskrzyło". Chętnie z powtórzę słowa jednej opinii:"Jaka cudowna kobieta <3 Już z fotki bije od niej ciepłem i dobrem.", nie wspomnę o rozmowach telefonicznych, w których aż przez telefon leci ciepło i miłość do wszystkich i wszystkiego.
OdpowiedzUsuńI z osoby i z wywiadu bije ogromna dawka pozytywnej energii, takiej zaraźliwej i słonecznej. Dziękuję Wam obu za tę chwilę.
OdpowiedzUsuńTwoje prace to piękna rzadkość. Pasja i umiejętności godne podziwu. Jestem naprawdę zafascynowana twoją pracą
OdpowiedzUsuń