Kanał youtube

środa, 3 lutego 2021

Czacha dymi, czyli szydełkowe perełki na wesoło (i nie tylko)

Opowiem Wam bajkę, jak kto palił fajkę i w zasadzie na dzisiaj z tej bajki tyle. Po prostu dalej nie wiem, a w Guglu szukać mi się nie chce. Toteż dziś będzie o jedzeniu, zwierzątku wbrew pozorom nie tak wolnym jak się nam wydaje. Opowiem Wam historię z mego życia, a może i moich sióstr? Tak czy siak gdyby nie one to by tego wspomnienia nie było.

Mam dwie siostry i nie będę Wam pisać, że to bliźniaczki i urodzone na dodatek w Dzień Ojca, bo kogo to obchodzi. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że raz zaprosiły mnie na swoje urodziny. A no i koleżanki jakby nie było. Różne w życiu prezenty człowiek przerabiał, ale żeby dostać żółwia i to jeszcze używanego, bo u kogoś sobie mieszkał to już w ogóle hit. Po żółwiu nie było widać, że to prezent używany, a że moje siostry i JA, a nawet mama i tata kochamy zwierzątka to zupy z żółwia nie zrobiliśmy. Wzięliśmy tą bestię do domu by się przekonać w ogóle, jak to z tym żółwiem faktycznie jest. Jakby kogoś interesowało jak się nazywał (tak nazywał) to padło i ochrzczono ją na Andzię, czy to była kobieta nie wiem, bo nie sprawdzaliśmy, a tacie wszystko jedno było skoro on i tak w mniejszości. Z tymi płciami zwierząt, to o tyle śmieszna sprawa, że chomika mieliśmy samca, a okazało się, że to jednak baba, więc wiecie życie płata figle...
Andzia to był ciekawy żółw bo chodził z nami na spacery. Oczywiście niesiony w pojemniku, bo jakby prowadzić żółwia na smyczy to bym nam do śmierci zeszło nim byśmy doszli w ogóle na działkę. I tak wesoła Andzia chodziła z nami na działkę, jakież było nasze zdziwienie, że spuszczona z oczu dosłownie na chwilę dawała dyla, a potem zaczynała się zabawa w szukanie żółwia. Przerabialiśmy różne patenty a to wstążka przywiązana do skorupy najlepiej długa, no bo wiecie po nitce do kłębka, ale ona była spryciara i zawsze gdzieś ją po drodze gubiła. Innym razem zrobiła sobie podkop do sąsiada. Tak czy siak po takiej akcji najlepszym poszukiwaczem Andzi był nasz pies. Jedna komenda i hasło a Andzia znaleziona raz dwa, a nam serce nie drżało, że opuścił nas skorupiasty przyjaciel. Jeśli jesteście ciekawi co się stało z Andzią to gadzina zdechła. Nie martwcie się trochę lat miała. Taka kolej rzeczy. 

Musiałam Wam opowiedzieć tą historię, bo do czasu gdy żyła i zdechła Andzia nie umiałam szydełkować i może to i lepiej bo zobaczcie sami jak apetycznie by wyglądała hahaha :) Po prostu mega są te ubranka dla żółwi, co tam psie czy kocie przebrania :)





PS. Żółwie to bardzo fajne zwierzęta, bo mają wywalone na swoich właścicieli, no bo na komendę to nie przyjdzie. Przytulić się nie da, a jakby co, to i tak użre, więc są fajne :)

A jak Wam mało to pokażę Wam coś w moim stylu bo ja zboczona jestem to wiecie :) Myślałam, że jest wzór do niej, ale klikając w link wyskakuje ERROR, a szukać mi się nie chce :)

4 komentarze:

  1. Faktycznie, życie płata figle. Gdybyś wcześniej szydełkowała - ubranko w neonowym kolorze - i po problemie z szukaniem :) Roznegliżowana żółwica podbiła moje serce, ale nie znam faceta, który by na nią zasługiwał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "... A kocica papierosa upaliła kawał nosa. Prędko, prędko do doktora, bo kocica bardzo chora. Doktor jedzie z zastrzykami, a kocica z pazurami. Doktor mówi co to? Co to? Wziął za ogon, rzucił w błoto" :) uwielbiam i mówię dzieciom �� Zlowie są the best! �� Takie cicho ciemne i jak co do czego to są szybkie ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj naszło mnie na zwierzątko do domu po tym Twoim żólwiu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj naszło mnie na zwierzątko do domu po tym Twoim żólwiu :)

    OdpowiedzUsuń