Kanał youtube

sobota, 29 lutego 2020

Bez spiny u Karoliny, czyli sobotni wywiad z Pauliną z Akukuuu.

Dziś w cyklu wywiadów BEZ SPINY U KAROLINY, zapraszam Was do pracowni Pauliny. Tu dzieje się magia, kilometry miękkiej włóczki toczą walkę na szydełku by w efekcie powstały miękkie pluszaki. Jesteście ciekawi jak powstają schematy na Akukuuukowe cudaki? Gdzie powędrowały maskotki na świecie? I jeśli nie cierpicie robić loków do jednorożców to wiedzcie, że to zlecenie na bank z ochotą przyjmie Paulina:)

1. Opowiedz nam krótko o sobie, tzn, od kiedy szydełkujesz, jak wyglądały Twoje początki i skąd pomysł na nazwę?

Pierwszy szydełkowy przyjaciel został wykonany przypadkiem. Zamówiłam pluszową włóczkę z ciekawość. Sama jeszcze wtedy nie szydełkowałam. Kupiłam to pluszowe cudo, żeby moja mama, która zawsze coś dziergała wypróbowała i oceniła czy da się z tego wykonać pluszaka, dla dziecka z rodziny. Byłam zachwycona tym, co wyczarowała i natychmiast pozazdrościłam umiejętności. Skoro mama opanowała szydełkowanie to ja też - genów się chyba nie oszuka pomyślałam. Pod czujnym okiem mojej mistrzyni w parę chwili przypomniałam sobie jak robiło się oczka, łańcuszki i półsłupki Jeszcze w szkole podstawowej miałam to na zajęciach z techniki. Później już poszło z górki.

2. Powiedz nam co Cię skłoniło do tego, by założyć Akukuuu i spróbować sił na polskim rynku. Nie miałaś obaw jak to będzie?

Codziennie powstawały coraz to nowe pomysły w naszych głowach. Najpierw dziergałyśmy dla dzieci z najbliższego otoczenia, później zgłaszali się znajomi znajomych… i w sumie taką drogą pantoflową powstało Akukuuu. Pierwszy szydełkowy miś, który powstał siedzi na honorowym miejscu w naszej pracowni i pilnuje pozostałych jej mieszkańców. Jest bezcenny i nie do sprzedaży :)

3. Masz bardzo ciekawą metodę szydełkowania swoich zabawek opowiesz o niej więcej?

Najważniejsze jest to, że wraz z mamą szydełkujemy na tak zwane „oko”. Mamy swoje sposoby, aby poszczególne części powstawały równe i były możliwe do wykonania ponownie, jednak nie posiłkujemy się schematami. Same nie lubimy szydełkować i co chwilę zerkać w kartkę. Najważniejsze jest wykonanie pierwszego modelu, gdy mamy idealne proporcje ciała odrysowujemy na płasko gotową część robótki. Obmierzamy ile centymetrów ma robótka w poszczególnym momencie i zaznaczamy sobie na poglądowym rysunku, dlatego też części wychodzą nam równe.

4. Co skłoniło Cię do spisania schematów swoich zabawek? 

W momencie publikowania w sieci coraz większej ilości fotografii naszych prac otrzymywałam prośby od osób, które szydełkują, aby opisać daną maskotkę w typowym schemacie opisujących daną robótkę rządek po rządku. Nie było innej opcji niż zabrać się za to !

5. Z czego jesteś najbardziej dumna w swojej pracy w Akukuuu? To, że jednorożce wylądowały w Ameryce, a może żaba w kabinie pilota? Czy jednak zupełnie to coś innego?

Najbardziej jestem dumna z tego, że to odnalazłam pasję, a na dodatek jest to sposób na wspólne spędzanie czasu z mamą. Wiadomo w dorosłym życiu każdy ma swoje sprawy, pracę zawodową, zobowiązania. W otaczającym nas świecie mamy mało czasu na pielęgnowanie więzi, dlatego z całego serca cieszę się, że razem z mamą mamy wspólne zainteresowania, dzięki temu spędzamy ze sobą więcej czasu. Nie ukrywam, że na widok maskotek, które „żyją” własnym życiem bardzo nas cieszy. Lubimy, gdy okazuje się, że któraś z naszych prac jest częścią jakiejś większej historii, nie służy tylko do przytulania i cieszenia oka. Jak tyko jakiś pluszak jest w ciekawym miejscu staramy się to pokazać na naszym profilu, bo faktycznie żaba w kabinie pilota czy królik w wyścigowym aucie nie są codziennością.

6. Pamiętam swego czasu mrożący krew w żyłach post na jednej z maskotkowych grup. Dostałaś od kogoś z powrotem jak się nie mylę konika. I tu zaczyna się akcja, bo nie wiedziałaś od kogo, po co to. Domysły były rożne, ale i nieco mroczne. Przybliżysz nam tą sytuację? Co wtedy czułaś?

Pewnego dnia otrzymałyśmy paczkę bez wskazania, kto ją nam przysłał. W środku był konik wykonany ponad rok wcześniej na życzenie jednej Pani. Pamiętałyśmy go, ale nie wiedziałyśmy co się stało, że został on do nas odesłany po takim długim czasie, bez żadnej informacji i danych kontaktowych. Był cały i zdrowy nigdzie nieuszkodzony. Po kilku dniach udało się po zachowanej dokumentacji odszukać Panią, która zamawiała go. Jak się okazało, należy on do dziewczynki, która przez długi czas chorowała i była w różnych szpitalach, a konik był tam wraz z nią. W nagrodę za odwagę dziewczynki mama odesłała go do nas, bo dziewczynce zamarzył się konik z tęczową grzywą. Pierwotnie konik miał jednolity kolor umaszczenia. Dziewczynka wymarzyła sobie nową kolorową grzywę dla konika, ale nie chciała, aby mama zamówiła dla niej nowego. Najlepszym przyjacielem był właśnie ten konkretny, który towarzyszył jej w trudnych chwilach. Z wielką przyjemnością przeprowadziłyśmy „operację” i zmieniłyśmy image konika :). Takie momenty są bezcenne.

7. Czy tworzysz tylko i wyłącznie z włóczki Dolphin, czy jednak zdarza użyć innych?

W Akukowej pracowni, większość włóczek to jednak Dolphin, jak się poczuje tą miękkość trudność wrócić do innych. Coraz częściej myślę o kolekcji maskotek z bawełnianej włóczki, z racji mniejszych rozmiarów takich prac. Te dolphinowe zawsze wychodzą takie duże i nie każdy się na nie decyduje.

8. Może dziwne pytanie ale czy Ty wiesz ile kilometrów włóczki już przerobiłaś? Prowadzisz jakieś statystyki?

W tej chwili Akukuuu ma prawie 4 lata. Z okazji pierwszych urodzin podliczyłam po ilości zamówionej włóczki ilość przerobionych kilometrów. W tamtym momencie było około 43 kilometrów. W takim razie na szybko licząc po prawie czterech latach szydełkowania będzie to teraz około 170 kilometrów czyli tyle co długość drogi np. z Bydgoszczy do Gdańska.

9. Nie masz czasem ochoty rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś daleko, bo musisz zrobić setny lok do jednorożca? Szczerze podziwiam, masz kogoś do pomocy? 

Loki uwielbiam robić. Jak zacznę je robić nie mogę przestać. Strasznie mnie to relaksuje. Powinnam chyba w grupach szydełkowych ogłaszać się, że chętnie wyręczę kogoś w ich robieniu. Tak na serio są takie momenty, że chciałabym rzucić wszystkie inne moje aktywności, aby poświęcić się szydełku. Byłabym przeszczęśliwa, aby móc rzucić wszystko i wyjechać w te przysłowiowe Bieszczady z szydełkiem i zapasem włóczek.

10. Na sam koniec powiedz nam, z której maskotki jesteś najbardziej dumna:)

Kurcze trudno wybrać jedną z której jestem wyjątkowo dumna. Łatwiej byłoby wskazać mi tą jedną z której nie byłam zadowolona do końca :) Kiedyś powstał u nas taki tradycyjny misiu jego kształt i wykonanie było bez zarzutu, jednak wybrany kolor przypominała musztardę - w tej wersji kolorystycznej nie przypadł mi do gustu. Myślałam, że nigdy nie znajdzie on swojego domu. Pewnego dnia uczestniczyłam w sezonowym jarmarku rękodzielniczym. Moje stanowisko odwiedziła portugalska wycieczka, byłam w szoku jak turystki kłóciły się ze sobą nawzajem, która kupi tego misia. Tym sposobem Miś Ohydziorek vel Musztarada poleciał na wakacje swojego życia do Portugalii.

Dzięki Paulina za wywiad. Mam nadzieję, że bardzo Wam się podobał i już wiecie jak powstają Akukuuukowe cudaki i to że Paulina ma mega dużo cierpliwości. Przerobić 170 km włóczki to nie lada wyczyn. Także Paulina życzymy wiatru w żagle i aby taki wynik osiągnąć następnym razem w 2 lata:) 

2 komentarze:

  1. Jak zawsze świetny wywiad i bardzo ciekawa osoba. Zachwyciły mnie świnki morskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna ciekawa rozmowa i niusy z życia osoby która tworzy piękne rzeczy. Brawo.

    OdpowiedzUsuń